środa, 19 czerwca 2013

Studia. Obszernie i prawdziwie, w jakim wieku i co studiować?



Cześć wszystkim! 
Temat, który chcę dziś poruszyć studia. 


       Skończone studia wyższe to nie tylko dokument świadczący o zdobytym wykształceniu wyższym i nie tylko papierek którym świecić możemy przed przyszłym pracodawcą. To przede wszystkim okazja do zdobycia ogromnej wiedzy i zostanie specjalistą  w danej dziedzinie, konkretnym kierunku.

          W Polsce na studia zwykle wybierają się osoby mające 18 - 24 lata i stanowią na polskich wyższych uczelniach aż 91% społeczności uczącej się. Na studiach dziennych to niemal 100%. Na zaocznych natomiast można spotkać trochę więcej 'staruszków'. Przez ten trend osoba mająca 35 czy 50 lat jest na studiach postrzegana niewątpliwie jako odmieniec. Pamiętam za czasów gdy studiowałem geografię na Uniwersytecie Śląskim na dziennych studiach było nas 120 osób, a tylko jedna miała więcej niż 24 lata. Na zaocznej geografii było kilka babek po 40stce i gość koło 50ki. I niewątpliwie byli inni. Przynajmniej inaczej wyglądali wśród tak młodej ekipy, ale wcale nie przeszkadzało im to by zdobywać wiedzę w na kierunku który wybrali ŚWIADOMIE. Bo po tylu latach, ktoś decydujący się na studia-naukę danego kierunku robi to naprawdę świadomie w przeciwieństwie do 'młodych' którzy nierzadko po czasie żałują, że wybrali ten a nie inny kierunek. Często też zdarza się, że ci starsi są osobami mającymi najlepsze wyniki w swoich grupach. 

            Mamy w Polsce trend 'studiów za małolata'. Żyjemy myślą: skończę studia, znajdę dobrą pracę w zawodzie i jakoś to będzie. W większości przypadków, kochani, tak nie jest. Mam masę znajomych którzy skończyli studia i pracują za marne pieniądze. Znam na przykład listonosza po ekonomii, kasjera w Tesco po zarządzaniu, kierowcę w firmie kurierskiej po inżynierii bezpieczeństwa czy barmana po socjologii. W dzisiejszych czasach, przy rządach PO sytuacja na rynku pracy jest tak stabilna niczym woda w wiklinowym koszu. Młodzi ludzie pomimo ukończonych studiów pracują za 1200zł netto i plują sobie w brodę, że nie wyjechali za granicę i że zmarnowali 4-5 lat na nie przynoszących żadnych korzyści studiach. Problem w tym, że zamiast wybrać coś niszowego wybieramy masówę, bądź kierunki po których skończeniu nie mamy szans na znalezienie pracy w tym czym się uczyliśmy. Dlaczego tak jest i co warto studiować? 


           Główny problem to dziura na rynku - po prostu brak etatów, które tak naprawdę są zapełnione osobami po 50tce. Osobami, który dany zawód wykonują już 30 lat i robią to bez żadnych studiów. Ale pracują, bo robią to już 30 lat i nie można ich zwolnić by zatrudnić wykształconą, młodą osobę bo się na tym po prostu ZNAJĄ. Mają DOŚWIADCZENIE. Pracodawcy często przeginają pałę umieszczając w ofertach pracy zwroty typu: "Urząd Miejski w R*****u zatrudni kandydatów na stanowisku: architekt przestrzenny oraz planowanie przestrzenne. Wymagania: (...)osoby młode przed 30stką z minimum 10 letnim doświadczeniem" Nosz kurwa coś tu jest nie tak!.. Jak zdobyć 10 letnie doświadczenie mając 28 lat? :O Dlatego stanowiska takie oblegane są przez dziesięciolecia przez te same osoby. Żaden ceniony pracodawca po prostu nie zatrudni specjalisty bez doświadczenia. Z reguły żaden pracodawca nie ma lub nie chce mieć funduszy na staż, na wyszkolenie własnego młodego specjalisty w danej dziedzinie. Oczywiście wyjątki się zdarzają, ale wyjątki, potwierdzają reguły. Prawdą jest że owy Urząd Miejski potrzebuje jednego architekta i jednego pomysłodawcy i speca od zaplanowania pustych przestrzeni, a w mieście na R jest 25 osób, które ukończyły takie studia więc nawet jakby komuś się udało to 23 osoby wciąż pozostaną bezrobotne... 

         Więc co warto studiować?. Na to pytanie naprawdę ciężko jest znaleźć odpowiedź. 20 lat temu mówili: filologię angielską, 10 lat temu mówili finanse, bankowość, rachunkowość i ekonomia, a 5 lat temu mówili, że informatykę. A dziś ktoś po tych studiach robi pewnie za marny grosz we wspomnianym Tesco... 

Obserwacja rynku. To najważniejsza i najświętsza rzecz jaką musimy zrobić przed wybraniem się na studia. Musimy sobie zadać pytanie: "Co będzie za 5 lat gdy skończę studia?" Dziś potrzebują architektów wszelakiej maści: wnętrz, przestrzennych i tych od projektów budynków, speców od telekomunikacji, wykwalifikowanych mechaników itp. Ale wybierając dziś taki kierunek za 5 lat może okazać się, że właśnie się spóźniliśmy 5 lat... Ja obserwuję rynek i wiecie co? za 5 lat będą masowo potrzebować geologów i górników (jeśli do skutku dojdzie opcja z gazem łupkowym, a uwierzcie mi: za 5 lat DOJDZIE!) Na pewno będą potrzebować ludzi po elektrotechnice, automatyce etc (postęp technologiczny). Na pewno będą potrzebować znawców języków: Chińskiego, Arabskiego i Hindi (obserwując sytuację rozwoju na świecie). To tak po krótce z moich obserwacji i wniosków wyciąganych z obserwacji świata. Ale kto wie czy za 5 lat znów nie będzie trzeba nam ekonomistów czy bankierów. Nie zapominajmy też o kierunkach tych totalnie zapominanych jak np Technologia i obróbka drewna. 


          Jeżeli przerasta nas to wszystko, nie mamy głowy do studiów idźmy do technikum. POWAŻNIE. Zawsze będą potrzebować fryzjerów, zawsze będą potrzebować kucharzy, zwykłych mechaników samochodowych, opiekunów, budowlańców. Bo na razie nie zapowiada się by robiły to zamiast ludzi roboty. 
Lub też właśnie w trakcie studiów zdaliśmy sobie sprawę, 'że jak skończę to i tak gówno z tego będę miał' zastanówmy się porządnie czy nie przerwać, zmienić kierunku czy dać sobie spokój jak na razie z edukacją; wyjechać do Anglii, zarobić kasiorę i wrócić mądrzejszym i dużo bogatszym nie tylko materialnie ale też i przede wszystkim bogatszym w doświadczenia, których tak bardzo szukają dziś pracodawcy w Polsce.
 

Więc ja idę na studia. Rok 2015/2016. Jako 26 letni student ;)

Arabistyka na Uniwersytecie Jagiellońskim: czysto konkretnie język arabski z opcją tłumaczeniową z j. angielskim oraz j. arabski w biznesie + historia literatury.
lub Arabistyka i Islamistyka na Uniwersytecie Warszawskim chodź na tych studiach kładzie się mniejszy nacisk na język, a uczy bardziej sztuki, filozofii religii i historii państw arabskich. Wybór padł. Chociaż mam jeszcze sporo czasu na przemyślenie i dokonanie wyboru uczelni. 



A nawiązując do pierwszego akapitu jak Wy zareagowalibyście widząc na pierwszym roku studiów dziennych osobę starszą od Was o 7 lat? (mającą 25 lat) Lub na zaocznych studiach osobę po 40stce? ;> Odmieniec czy osoba taka jak reszta?





Niniejszy post zawiera informacje czysto teoretyczne oraz wnioski, przypuszczenia i przemyślenia zrodzone w głowie autora postu. Wpis nie ma na celu przekonać czy zmusić czytelnika do zmiany kierunku studiów czy ich zaprzestania. Ma przekonać do refleksji, ukazać obecną sytuację i pomóc w dokonaniu dobrego wyboru. 

14 komentarzy:

  1. ja uważam, że rynek jest totalnie szalony i nic raczej się nie przewidzi. Trzeba mieć grubą skórę i chyba to co najważniejsze SZCZĘŚCIE :) ja nie wiem, jak to będzie ze mną :) żeby dostac się gdzieś do telewizji i z tego wyżyć, 6to chyba trzeba mieć tam wujka,albo wystawać w Warszawie pod filią trzy dni :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się Twój stosunek do studiów. Ja sama zastanawiam się po co tak wiele osób pcha się na uczlenie, tylko po to by świecić papierkiem? Owczy pęd.

    Co do osób starszych w szkołach, cóż ja uczęszczam do podstawówki, doświadczenia nie mam, choć moja mama jest wykładowcą. Spotkałam, więc kilka "staruszków" na wydziale są to bardzo miłe osoby i podziwiam je, bo wciąż wbrew opinii chcą się rozwijać i dokształcać, a nie tak jak wiele polskich babć siedzieć na kanpie i oglądać przykładową modę na sukces.

    Ciekawy kierunek sobie wybrałeś, ale jesteś już w tym wprawiony, więc penwie Ci się powiedzie. Ważne, żeby robić to co się lubi :).

    Pozdrawiam! be-a-huminka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. przepraszam za literówki - komputer mi odbija :P.

      Usuń
  3. ja odkąd pamiętam chciałam być architektem. to co sobie założyłam, osiągnęłam, jednak po studiach okazało się, że architektów w naszym kraju jest dziś tylu, co psychologów, więc ciężko znaleźć naprawdę dobrą pracę z normalnymi, bo nie mówię, że wielkimi zarobkami. Miałam to szczęście, że w czasie studiów pracowałam, zdobywałam 'jakieś' doświadczenie w zawodzie. I co? I po studiach okazało się, że na wiele stanowisk kwalifikacje mam 'za duże', i z góry szacowano, że zaraz odejdę z pracy więc po co mnie przyjmować? Pracy w całym naszym kraju szukałam przeszło rok. Oferowano mi 1000zł netto, maksymalnie zaoferowano 1300zł netto w Warszawie za pełny etat oczywiście! Bajka. Pozostałe 100 000 rozmów obyło się bez informacji zwrotnej o treści 'dziekujemy za zainteresowanie jednak nie spelnia Pani naszych wymagań' lub z informacją typu 'za duże kwalifikacje'. Skończyła mi się cierpliwość i skończyły się pieniądze. Postawiłam na emigrację. Zobaczę co następnego mi życie przyniesie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem po technikum informatycznym - minęłam się z powołaniem, ale technikiem jestem. Poszłam z powołania na wczesnoszkolnictwo. Dalej będę iść również w kierunku humanistycznym, ale od nowa, choć większość osób powie mi, że po tym pracy nie będzie. Zrobię im na złość i może uda mi się samej stworzyć sobie miejsce pracy. :) Faktem jednak jest to, że przecież wszyscy moi znajomi, którzy nie studiują i tak mają pracę. Nikt bezrobotny nie jest. Osoby jedynie po maturze pracują w biurach...

    Studiuję zaocznie i pracuję, zatem mam już około 2,5 roku doświadczenia - dwa lata w branży dziennikarskiej i w branży seo (robiłam dwie rzeczy jednocześnie) oraz ponad pół roku w administracyjnej. :) Po studiach nie zostanę tylko z papierkiem, że niby wykształcona jestem. Uczyć się lubię, robię to dla satysfakcji. Na dniach będę pisała swoją pierwszą publikację naukową.

    Na moich studiach zaocznych jest kilka dziewczyn w moim wieku (23 lata) - za chwilkę sie bronię. Reszta to 35+, 40+. Mamy tylko jednego pana - 53 lata. Ci ludzie są obłędni! Kocham ich i ciężko będzie mi się z nimi rozstać, bo wszyscy idą na ten sam kierunek studiować dalej, ja zaś chcę się odłączyć by jeszcze głębiej wejść w dziedzinę, w której się zakochałam na początku tego roku - psychologia. Oby mi się udało!

    P.S. Nie zgodzę się z tym, że trzeba śledzić rynek. Ja śledziłam i jaki ze mnie informatyk, kiedy mnie to nie interesuje? Z niewolnika nie ma pracownika. Owszem, potrafię sobie naprawić sprzęt, zadbać o niego, ale miałam ogromne poczucie obowiązku w szkole średniej i aż wzdrygam się na myśl o pracy w tej branży. Wiedza nie wpływa do głowy tak jak uczy się człowiek tego, co go pasjonuje. Postanowiłam zostać specjalistą w dziedzinie, która mnie naprawdę fascynuje. Owszem: śledź rynek jeśli tylko o kasę chodzi. Jeśli chcesz być szczęśliwy: stań się prawdziwym specjalistą, a to jesteś w stanie zrobić tylko w dziedzinie, która Cię pasjonuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak bym zareagowała? Z podziwem. Mało kto w tym wieku jest skłonny wrócić do szkoły, zacząć się uczyć od nowa. Dla mnie to nie odmieniec, ale ktoś cholernie odważny.

    Post idealny dla mnie, bo mam miesiąc, aby składać papiery na studia. Skończyłam technikum ekonomiczne, papierek będzie, ale bynajmniej w tym kierunku nie idę. Nie przypadł mi do gustu. Uznałam, ze czas wrócić na własne tory, iśc w kierunku o jakim zawsze marzyłam, mianowicie: służby mundurowe. Co jak co, ale mundurówki mają teraz najlepiej, tym bardziej, że mają wprowadzić zmiany w prawie pracy. Nie mam zamiaru tyrać po 10 czy 12 godzin za minimalną stawkę na kasie. Normalna praca, zarobki, pracownicy nie są traktowani jak ścierwa, jak tania siła robocza. Zamierzam zabezpieczyć się na przyszłość, bo ten kierunek może uratować mi tyłek.

    OdpowiedzUsuń
  6. Trudny temat, ale zgadzam się, że zawsze będzie popyt na kucharza i fryzjera, zgadzam się też, że zawsze pracę znajdą lekarze (bo zawsze są gdzieś potrzebni i to się nie zmieni) i prawnicy (bo są specjalistami od materii, która jest obca dla przeciętnego zjadacza chleba i w chwili obecnej mogą pracować wszędzie - nawet szkoły i szpitale mają własnych prawników). Pamiętam też, że rodzice powtarzali mi: "Nieważne kim będziesz w przyszłości, ale jaka będziesz". Nikt nigdy nie zatrudni wykształconej osoby, jeśli będzie ona sucho obkuta, a zero polotu i skuteczności, a ktoś, kto jest naprawdę dobry w fachu znajdzie pracę nawet w czasie ogromnego kryzysu. Przecież można być sprzątaczką w Sheratonie, a można w podrzędnej hotelinie. Ja osobiście stawiam na wolne zawody - mają plusy i minusy, ale tych pierwszych chyba mimo wszystko więcej. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja jestem właśnie na zaocznych i jest w mojej 15-osobowej grupie tylko jedna dziewczyna z "tego" rocznika (dwie licząc mnie). reszta jest rok-dwa lata starsza, bo np. wybrały kiedyś inne studia, ale się 'nawróciły'. mamy też dwie laski po trzydziestce i uważam, że to strasznie fajnie, że studiują. mają pracę, ukończone inne studia, własne życie... a teraz bawią się w projektowanie wnętrz :) fajna sprawa.

    liczę, że za 2 lata dalej będzie zapotrzebowanie na architektów wnętrz, a jak nie... to pojadę w podróż dookoła świata! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja idę na studia od razu po liceum, nie chcę sobie robić przerwy, bo mam wrażenie, że przez to się nie zdecyduję. Bo teraz jest mi trudno zdecydować się na nie, widząc, jak trudno o pracę dla ludzi o podobnych zainteresowaniach i marzeniach do moich. Nie wiem. Może zrezygnuję potem ze studiów, by dojrzeć, by potem zacząć od początku. O pracę trudno, czasem teraz żałuję, że nie mam niczego z inżyniera.

    OdpowiedzUsuń
  9. gdybym zobaczyła dojrzałą osobę na studiach to pierwsze co bym pomyślała to "wow, podziwiam taką osobę". mój brat studiuje zaocznie i też spotyka na swoim kierunku starszych ludzi,około 50. to jest fajne, że ludzie pomimo, że nie są młodzi chcą się kształcić w różnych kierunkach. a 26 lat to jest dobry wiek, po tylu latach życia można się określić co się chce robić w życiu, na podstawie obserwacji i doświadczeń. nie powinni być traktowani jak odmieńce, ja bym w ogóle tak nie pomyślała. a mając takich ludzi wokół siebie można się wiele od nich nauczyć ;)
    matura dopiero za 3 lata, ale papiery do lo złożone. długo rozważałam czy wybrać technikum, jednak stwierdziłam, że się nie nadaję do takich zawodów, jakie kierunki miałam do wyboru. zresztą, skąd można w wieku 16 lat wiedzieć co chce się robić w życiu? to jest w wielu przypadkach niemożliwe. owszem, zdarzają się wyjatki, że osoby wiedzą co będą robić, jeśli jest to zawód, który da ludziom żyć dobrze to super. ale tak na prawdę już wybierając szkołę średnią powinno się wiedzieć co robić po. a sytuacja w Polsce wygląda tragicznie. przykład, moja mama jest nauczycielką, będzie pracować do 67 roku życia, co jest chore, nienormalne i nie wiadomo czy dożyje wieku emerytalnego. i jak mają młodzi ludzie mieć miejsce pracy, jak tu wspomniałeś, że oczekują doświadczenia od ludzi po studiach lub gdy starsi ludzie muszący pracować zajmują miejsca, które mogliby przejąć młodzi ludzie. raz jest zapotrzebowanie na taki zawód, raz na inny. prawo i medycyna dobre kierunki, ale przecież nie wszyscy mogą być lekarzami, prawnikami i wg mnie nie ma co na siłę czegoś. jak tutaj kierować się zainteresowaniami, spełnianiem się czy czymkolwiek? nie da się, trzeba myśleć jaka praca potrzebna, co nam da na chleb. trzeba mieć szczęście. nie oszukujmy się, znajomości też wszędzie trzeba mieć żeby się wybić. miało nie być zbyt długo, ale wyszło jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  10. Niczego nie da się przewidzieć. Mnie strasznie dusili rodzice o studia. Teraz tupnęłabym nogą ale wtedy uznałam wyższość ich racji. Już nie mówiąc o tym że uczyłam się w ogólniaku. Gdybym mogła wybierać jeszcze raz postawiłabym na swoim i poszła w kierunku mody, projektowania albo choćby zawodu kosmetyczki. I tak mi się poszczęściło bo jestem po ogrodnictwie i pracowałam kilka lat jako florystka. Wiedza fachowa jaką zdobyłam na studiach z zakresu pielęgnacji oraz znajomości roślin plus zdolności manualne wystarczyły i nie musiałam wydawać mnóstwa kasy na specjalistyczne kursy florystyczne. Ale uważam że te 18 lat to za młody wiek na podjęcie dobrej decyzji, gdyż dopiero kształtuje się nasza osobowość. Poza tym dobrze jest mieć jakiś namacalny fach w rękach!

    OdpowiedzUsuń
  11. Na studia nie poszłam, ale jak kiedyś się zdecyduję to właśnie będę taką panią po trzydziestce czy czterdziestce ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie ma górnej granicy wieku kiedy można podjąć studia. Jeśli ma się chęć na poszerzenie kwalifikacji, zdobycie wiedzy to warto składać dokumenty i wziąć udział w rekrutacji.

    OdpowiedzUsuń