czwartek, 7 listopada 2013

Smaczki Hong Kongu.


          Wybierając się gdzieś za granicę poza innością krajobrazu czy słyszanym innym języku zauważamy zmianę w jedzeniu. Kuchnia niemal każdego kraju na świecie jest wyjątkowa i oryginalna. Dla nas po przykładzie normalnym jest jedzenie zgniłej kapusty czy spleśniałych ogórków w zakwasie. Dla Chińczyków z Hong Kongu normalnym jest danie z kurzych łapek czy jajka gotowane tak długo, ze stają się... czarne.

Dziś trochę o potrawach w Hong Kongu.

           Kultura jedzenia w Hong Kongu jak i w całej Azji zaskakuje przyjezdnych 'Białych Ludzi'. Przede wszystkim je się tu na ulicy. Ulice to wielkie kuchnie wypełnione zapachami rozmaitych, kolorowych, gotowanych na naszych oczach potraw. Czuć zapachy krewetek, duszonych ośmiornic, gotowanych w rozmaitych sosach rybach. Czuć warzywa w wyśmienitych pierożkach dim sum, prażone kasztany i suszone kałamarnice. Czuć rozmaite zapachy, które są nam kompletnie obce. Niektóre dla nas naprawdę przyjemnie niektóremniej.





     Dim Sum to popularne przekąski między posiłkami. W sumie to po prostu  przekąski bo w Hong Kongu je się NON STOP i nie ma czegoś takiego jak czas między posiłkami :P Są to przeróżne mikrodania, które podawane są najczęściej w drewnianych ale i porcelanowych naczyniach na stół. Zasada jest prosta: Idziesz z przyjaciółmi. Zamawiacie każdy po 3-4 różne Dim Sum i dzielicie się tym co macie na stole. Ogólna zasada "Co na stole to nasze" Stoły są obrotowe co sprzyja dzieleniu się posiłkiem z towarzyszami. Spotkania lokalnej ludności przy stole to swego rodzaju tradycja- zabawa, okazja by porozmawiać ze znajomymi, przyjaciółmi, rodziną i nie ma że ktoś nie ma czasu. Na jedzenie w Hong Kongu każdy znajduje czas mimo iż jest to tak bardzo pędząca metropolia.


Zwróćcie uwagę na ceny. Przykładowo 3.2HKD to ok 1,25zł


 


       W Hong Kongu codziennie zjada się tysiące ton jedzenia przeróżnej maści. Wołowina, wieprzowina czy kurczak jest tu równie popularny co ostrygi, ośmiornice i krewetki. Ja korzystając z okazji chciałem spróbować jak najwięcej ale nie udało mi się nie dlatego, że coś było niesmaczne bo o dziwo zupa z kurzych nóżek była przepyszna, tylko dlatego, że każda restauracja, knajpka, budka na ulicy ma niezliczoną ilość dań w menu nie rzadko wypisane tylko w kantońskim dialekcie języka chińskiego. Plus faktycznie były rzeczy, których raczej bym nie zjadł i nie chodziło tu tylko o całe pieczone kaczki z głową, wnętrznościami itd ale o np smażonego gołębia (również całego) albo zupa 'na kaca' ze skrzepami krwi. Ponoć wyśmienita :P

Dania są ZAWSZE świeże. Rano kurczaki, ryby czy kraby przywożone są do lokali jeszcze żywe. Dopiero ubijane są na miejscu i przygotowywane. Dla mnie szok.

Je się wszystko. Je się wszędzie. Je się dużo.
Hong Kong pachnie jedzeniem i jest naprawdę jedną wielką kulinarną miłą niespodzianką.




Mówiłem że tu je się NON STOP od 6:00 rano do 2:00 w nocy (rano) :)


Śmiało można zajrzeć jak przygotowywane jest nasze danie


Kurze stopki. Mniam. :)

Chińkie Noodle to mega popularne danie w HK. Jedzone ze WSZYSTKIM

 
Hongkońskie chrupki - czyli suszone sardynki. Pycha!


Pora na coś Hardkorowego: 


Zastanawiam się czy To dodaje się zupy czy po co to sprzedają








Menu :)

Wejście do najbardziej popularnej wśród tubylców knajpy. zwróćcie uwagę na dach :D
Ale jadło. PRZEPYSZNE! <3

17 komentarzy:

  1. Z chęcią bym tam pojechała i próbowała tego wszystkiego. Po raz tysięczny : umieram z zazdrości ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. dla mnie takie wystawiane jedzenie byłoby zabójstwem, bo chciałabym spróbować wszystkiego i pewnie skończyłabym jako kulka, którą trzeba wytoczyć stamtąd ;p Ale w sumie większość potraw wydaje się być lekkostrawna, a przynajmniej nietłusta, bo owoce morza itd. Na pewno odważyłabym się wszystkiego ze zdjęć spróbować, choć nie wszystko zjadłabym w całości np. tej kaczki. Nie mówię o tej jaszczurce, bo jej się chyba tak po prostu nie je ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owoce morza czy ryby gotuje się tu na parze lub na grilu więc jest smacznie zdrowo, nietłusto i niskokalorycznie ;)

      O dziwo jaszczurka sprzedawana była w sklepie z rzeczami stricte do gotowania. Ja dalej obstawiam, że robi się z niej zupe :D

      Usuń
  3. Natomiast ja umarłabym tam z głodu. Odnośnie jedzenia jestem okropnie wybredna, wiecznie marudzę, mało rzeczy lubię, a patrząc na zdjęcia, które wsadziłeś, to chyba nie znalazłam ani jednej potrawy, którą bym chociaż dotknęła ;D Także ja będę mieć ciężkie życie ze swoim "nielubieniem" większości potraw ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no poza tymi hardkorowymi rzeczami mają naprawdę normalne i pyszne jedzono. Każdy znalazłby coś dla siebie ;)

      Usuń
  4. ja bym tam z jedzeniem miała chyba problem :))

    OdpowiedzUsuń
  5. W Honk Kongu je się non stop?? To coś dla mnie, jadę tam! :D
    W sumie tylko kurze łapki mnie obrzydziły. I 'wyśmienita' zupa ze skrzepami krwi... Mniam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Te kurze stopki mnie przeraziły O.o chyba bym się tam nie najadła.

    OdpowiedzUsuń
  7. hm, chyba jestem aż za bardzo przyzwyczajona do polskiego, zwyczajnego jedzenia, nie lubię eksperymentować jeśli o to chodzi, więc na takim wyjeździe schudłabym trochę, chyba że znalazłabym coś mniej ekstremalnego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nas też właśnie zdziwiło,że nie było Trujących,w dodatku bardzo liczyliśmy na Ekharta którego od tej trasy grają,Spadam,Leszek Żukowskie,no ale cóż może innym razem.
    I szczerze obawialiśmy się,że Roguc spieprzy wykon bo ostatnie nagrania z koncertów były dość kiepskie,no ale było zajebiście <3

    OdpowiedzUsuń
  9. uwielbiam azjatycką kuchnię, jak możesz katować mnie takim postem jak jestem głodna? :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Cholera, a ja jeszcze nigdy nie jadłem sushi.

    OdpowiedzUsuń
  11. ...WOW.
    Nie wiem czy byłabym w stanie spróbować połowy rzeczy o których tu piszesz/pokazujesz, bo ja już wysiadłam kiedy mama przyniosła do domu raka... chociaż krewetki jadłam i były przepyszne (ok, nie wiedziałam co jem, bo kumpela kazała mi zamknąć oczy i wcisnęła kawałek czegoś w sosie do buzi xd). Ale i tak z przyjemnością przeszłabym pomiędzy tymi wszystkimi knajpkami i chłonęła zapachy, widoki i w ogóle pełen wypas - jestem zauroczona już samymi zdjęciami i twoimi opisami, a opisujesz to świetnie ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. daleki kraj, inna kultura, zupełnie inne smaki! mm :D chętnie bym spróbowała takich kurzych łapek, ta ciekawość!

    OdpowiedzUsuń
  13. Bałabym się próbować tych wszystkich dań ;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Chyba bym tam umarła z głodu :D podobnie jak moja przedmówczyni: nie wiem czy odważyłabym się tam spróbować tego wszystkiego :) ale zdjęcia są świetne po prostu. jaki masz sprzęt jeśli mogę spytać?
    no wiesz, jak już sam kurs kosztował koło 1,5 tysiaka i jeszcze min. 170 zł za egzamin państwowy, to tych pięciu dych szkoda :P

    OdpowiedzUsuń