Typowo |
Dzien 2.
Lotnisko w Doha to przeogromne centrum tranferu ludzi z i do najdalszych zakątków świata. Samolot odlatuje tu co minutę, każdy w inną stronę. Nie jest wielkie wiec tłok na nim zdaje się być jeszcze większy. Panujący na nim luksus i przepych jest faktycznie rodem z Kataru. Żeby zabić czas poszwedalem sie na początku po sklepach Duty Free, które faktycznie są wolno cłowe. Nie tak jak u nas że litr whisky jest droższy niz w Żabce. Przykładowe ceny: karton Marlboro 48 riyali = ok 55zł. Litr Jacka Danielsa 40 riyali czyli ok 45zl itd. Oprócz produktów rodem z monopolowego są perfumerie, mega drogie salony typu Louis Vuitton, Armani, D&G czy Hugo Boss oraz uwaga salony samochodowe: Audi, Mercedes, Lexus, Porshe.
Właśnie miało 36 godzin bez snu więc zmęczenie dalo sie we znaki. W poszukiwaniu jakieś zacisznej ławki przypadkowo natrafilem na quite room. Czyli wielką, przyciemnioną i wyciszoną halę z leżakami. Od razu się tam wmontowałem. Zasnąłem jak dziecko. Obudzil mnie wcześniej nastawiony budzik tak w sam raz zeby zdążyć do gate'u.
Po odprawie od razu wsiedlismy do samolotu tak wielkiego ze o ja pierdole! 45 rzędów w rozmieszczeniu 2-4-3. Byl to najwiekszy Airbus jaki wybija sie pod niebiosa w światowym lotnictwie. Jak wielki tak luksusowy. A jak lata sie Qatar'em juz wiecie wiec nie bede Wam ponownie przybliżał. Start 2:10 przylot 15:00 czasu Hongkongu. 8h. 2 posiłki, deser, owoce, drinki, no wszystko czego dusza zapragnie.
Właśnie miało 36 godzin bez snu więc zmęczenie dalo sie we znaki. W poszukiwaniu jakieś zacisznej ławki przypadkowo natrafilem na quite room. Czyli wielką, przyciemnioną i wyciszoną halę z leżakami. Od razu się tam wmontowałem. Zasnąłem jak dziecko. Obudzil mnie wcześniej nastawiony budzik tak w sam raz zeby zdążyć do gate'u.
Po odprawie od razu wsiedlismy do samolotu tak wielkiego ze o ja pierdole! 45 rzędów w rozmieszczeniu 2-4-3. Byl to najwiekszy Airbus jaki wybija sie pod niebiosa w światowym lotnictwie. Jak wielki tak luksusowy. A jak lata sie Qatar'em juz wiecie wiec nie bede Wam ponownie przybliżał. Start 2:10 przylot 15:00 czasu Hongkongu. 8h. 2 posiłki, deser, owoce, drinki, no wszystko czego dusza zapragnie.
Hong Kong. Lotnisko w HK słynie z jego z najlepszych ja świecie. Zjawiskowe! Super zorganizowane. Czysto i przejrzyście. Po szybkim sprawdzeniu paszportu i przybiciu wizy udalem sie na dworzec autobusowy skąd miałem autobus A21 pod sam hotel. Wyjscie z tamtad to było niesamowite doświadczenie: gdy w bluzie i długich spodniach wychodzisz z klimatyzowanego pomieszczenia do 32° upalu z wilgotnością rzedu 96%. Szok. Cała wycieczka klimatyzowanym pietrowym (UK Style) autobusem trwała godzinę z hakiem i sama w sobie była wielką przyjemnością i atrakcją w jednym dla przeciętnego Europejczyka. Zameldowałem sie w hotelu, wykąpałem i od razu wybiegłem na miasto.
Postanowiłem przejść się po okolicy i ze względu na bliskość wybrać się na deptak z wyjebanym w kosmos widokiem na dzielnicę biznesową i całą zatokę Victorii. Przez pierwsze 10 minut stalem tam wryty jak kołek podziwiając przeogromne, lśniące drapacze chmur po drugiej stronie zatoki Victorii. Cały ten skyline Hong Kongu zapiera dech w piersiach. Po zmroku jak i w dzien wygląda przekozacko.
W ten sam dzień wybrałem się na słynny nocny targ na Temple Street. Z mojego hotelu to dosłownie 20m. Mozna tam dostać wszytko w pelnym tego słowa znaczeniu. Zakupilem pamiątki, t-shirty. Zjadlem kolacje w postaci wołowiny w sosie z ostryg z imbirem i jakimiś chińskimi warzywami. Po tym wróciłem do hostelu gdzie poznałem. Ludzi z którymi dzielilem salon i kuchnię. 3 dziewczyny i 4 facetów. Wszyscy w przedziale 20-28lat Marokanka, Chinka i Japonka + 2ch Argentyńczykow, Amerykanin i Czech. Towarzystwo prze sympatyczne i z resztą nie ma mowy by ktos kto podróżuje po swiecie był jakiś przydupasem. Gadalismy do 2:00 przy piwku, winku, herbacie, co kto wolał ;)
W ten sam dzień wybrałem się na słynny nocny targ na Temple Street. Z mojego hotelu to dosłownie 20m. Mozna tam dostać wszytko w pelnym tego słowa znaczeniu. Zakupilem pamiątki, t-shirty. Zjadlem kolacje w postaci wołowiny w sosie z ostryg z imbirem i jakimiś chińskimi warzywami. Po tym wróciłem do hostelu gdzie poznałem. Ludzi z którymi dzielilem salon i kuchnię. 3 dziewczyny i 4 facetów. Wszyscy w przedziale 20-28lat Marokanka, Chinka i Japonka + 2ch Argentyńczykow, Amerykanin i Czech. Towarzystwo prze sympatyczne i z resztą nie ma mowy by ktos kto podróżuje po swiecie był jakiś przydupasem. Gadalismy do 2:00 przy piwku, winku, herbacie, co kto wolał ;)
Moj pokój w hostelu mial może 3x3m ale byl bardzo mądrze zorganizowany. Swietnie wyposażony z własnym klimatyzatorem, tv, lodówką i co mnie rozbawiło z kontaktami do prądu w 5 roznych stylach: UK/HK, Chiny, USA, Europa, Australia i jeszcze jeden mega dziwny z czterema bolcami. Czyli typowy travel lodge. Czysto chlodno i pachnąco. Za 106£ za tydzień to jak za darmo!
Dzień 3. Cdn
przepychota. Za jedyne 22HKD czyli ok 9,5zł noi Tsingtao - piwo mistrz! |
Wspomniany widok z promenady na Tsim Tsha Tsui |
Więcej! Więcej zdjęć chce!
OdpowiedzUsuńAle fajnie by było wybrać się w taką podróż *.*
O kurcze ! Twoje słowa czyta się jak jakąś dobrą książkę podróżniczą !! Mówię Ci. Czekam na więcej ! :) I może dostanę pocztówkę z HH? :)
OdpowiedzUsuńwow, chyba naprawdę warto odwiedzić Hong Kong :D
OdpowiedzUsuńquite room to świetna sprawa jest. widok z promenady przecudowny jest... widok na żywo zapewne jeszcze bardziej oszałamiający. :) będziesz jadł pałeczkami? ciocia mnie uczyła i niezła zabawa jest przy pierwszym razie, ahaha :D
OdpowiedzUsuńa ja dopiero co z Chin wróciłam;)
OdpowiedzUsuńTsingtao też było moim ulubionym;)
OdpowiedzUsuń"wsiedlismy do samolotu tak wielkiego ze o ja pierdole!" POETO ♥
OdpowiedzUsuńnaprawdę co minutę? 0_o
super ekipę poznałeś :) w ogóle uwielbiam miejsca, gdzie można kupić wsyztsko! chętnie bym się wybrała..
piwo *-*
Fajnie, że dorwałeś miłe towarzycho :) ale jak to się mówi swój swego zawsze znajdzie ( może nie dosłownie, ale po części) :)
OdpowiedzUsuńTo się wydaje nierealne, ja chce więcej zdjęć ! :D <3
OdpowiedzUsuńJa bym nigdy nie odważyła się pojechać do Hong Kongu czy jakiegokolwiek innego azjatyckiego miasta. Podziwiam Cię i zazdroszczę bardzo :)
OdpowiedzUsuńa możesz dać namiar na ten hostel? albo napisać jak znaleźć fajne lokum? wybieram się w styczniu i też szukam opcji hostelowej.
OdpowiedzUsuńHej. Hostel Nazywał się "Tai An Guest House". Wybrałem go bo miał świetną ocenę, kapitalną lokalizację (Nathan Road) i cenowo wygrywał nad większością.
UsuńOgólnie szukaj i rezerwujlokum na booking.com kieruj się opinią ludzi, którzy mieli przyjemność (lub nie) mieszkania w danym hotelu/hostelu. Serwis prosty i przejrzysty.