środa, 23 lipca 2014

Aborcja na Wyspach. UK dokąd zmierzasz?


16 letnia dziewczyna poddała się aborcji już po raz CZWARTY. !  Pisze DailyMail.

No i co z tego zapytają jedni. Drudzy zastanowią się gdzie rodzice, gdzie edukacja itp itd. Inni zaś zwrócą uwagę na samo hasło ABORCJA. 

Copyright: Ocean/Corbis.



Aborcja jest legalna w Wielkiej Brytanii od 1969 roku. Oficjalne dane nie potrafią określić ile od tego czasu wykonano takich zabiegów ale dane z ubiegłych lat są powalające.

Liczba aborcji na 1000 kobiet w poszczególnych latach w Anglii i Walii.
Source: DailyMail.co.uk

Otóż w samym 2013 roku wykonano ponad 185 tysięcy zabiegów aborcji w samej Anglii i Walii (wliczając Szkocję i Irlandię Północną można domniemać że było tego około ćwierć miliona.) Ćwierć miliona! Ciekawe co na to prof. Chazan.

Oczywiście podkreślić trzeba że większość wykonywanych w UK aborcji (aż 68%!) nie ma podłoża zagrożenia życia lub zdrowia dziecka, bądź matki. To zwykły wybór i 'widzimisię' brzemiennej. Szokującą wiadomością jest to, że często o zdecydowaniu się na aborcję decyduje przyszła płeć dziecka (!) ale także nieznajomość ojca ( :O ) czy niegotowość do założenia rodziny.

Mój stosunek to tej sprawy jest typowo, myślę, ludzki. Jeżeli ciąża jest zagrożona, śmiercią dziecka, matki lub obojga albo dziecko ma się urodzić z poważnymi wadami genetycznymi ja jestem na TAK.
Ale wykonywanie zabiegu 'ot tak' to dla mnie czysta PARANOJA.

A Gdzie edukacja?
Otóż wychowanie do życia w rodzinie w Wielkiej Brytanii jest obowiązkowe we wszystkich szkołach państwowych od 2011 roku. 'Sex edukacja' na Wyspach rozpoczyna się w wieku 9 lat. To w tym wieku dzieci poznają tajemnice swojego ciała i różnice między chłopcami i dziewczynkami. Całkiem spoko jak dla mnie. Z wiekiem temat rozmów się zmienia. Rozmawia się o seksie, skutkach i korzyściach, również o sposobach antykoncepcji. Cały czas OK. Tylko jak widać to nie działa. Skoro aborcji poddają sie dziewczyny już w wieku 14 - 16 lat a rekordzistki wg Daily Mail mają za sobą już 4 takie zabiegi! Aborcja jako jeden ze sposobów antykoncepcji? Spoko! -.-

Brawo brytyjskie Ministerstwo Edukacji. Brawo National Health Service. Brawo Wielka Brytanio


UK DOKĄD ZMIERZASZ?


sobota, 19 lipca 2014

Świńska odbytnica udająca kalmary. Czyli co tak naprawdę jemy

Jak w temacie. Chociaż wydaję sie to totalnie absurdalne niestety nie możemy być w dzisiejszych czasach NICZEGO pewni. Świński odbyt może być sprzedawany jako kalmary. SERIO!

(Fot. PASCAL ROSSIGNOL / REUTERS)


Ale czy to koniec spożywczych oszustw z którymi możemy mieć styczność na codzień?
Jestem przekonany, że nie i powiem więcej: Oszustw jest coraz więcej, a my - konsumenci niczego nieświadomi dajemy się w to wszystko wkręcić.

Całkiem niedawno w Wielkiej Brytanii wybuchła wielka afera spożywcza dotycząca koniny (tak mięsa z konia) która udawała wołowinę. Konina była dodawana na masową skalę do półproduktów: mrożone burgery, mrożone gotowe lasagne, raz wszytskie tego typu produkty, które są bardzo popularne w UK. W aferę były zamieszane największe marki: Tesco, Lidl, Iceland, Birds Eye, Taco Bell itp. jak sie później okazało mięsko z konia mogło być tak naprawdę z osła, a tak w ogóle to dokońca nie wiadomo. Ale wszystkie tropy i tak prowadziły do Polski. Bo stąd pochodziło mięso...
Kraj koniny i cebuli! MNIAM

Oczywiście tego typu oszustwa to skandal na wielką skalę ale na codzień jesteśmy świadkami pomniejszych oszustw. Jajka rzekomo pochodzące z farmy wolno wybiegowej nie zawsze takie są. Pomidory sprzedawane jako organiczne, naturalne, nie psują się w ogóle po miesiącu. Zawartość mięsa w mięsie to około 70% - 80% (nie wierzysz? sprawdź skład Twojej ulubionej wędzonki czy szynki z piersi kurczaka. Nie wspomnę o parówkach ;P)
Producenci żywności też oszukują nas wagowo. Kilo cukru waży 0,91 kg, litr mleka ma w rzeczywistości 0,9 l, a 100 gramowa czekolada ma tak naprawdę 96g. Norma.

Nasuwa się pytanie co My - przeciętni konsumenci możemy z tym zrobić?  Możemy po prostu niekupywać szynki z 70% zawartością mięsa. Tylko po co skoro jest smaczna a konkurencja i tak robi to samo oszukując nas na sładzie produktu.

Życie to jeden wielki przekręt.Uważajcie ;)




http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103086,14962596,Pokrojony_swinski_odbyt_moze_udawac_kalmary__UE_bije.html

http://biznes.onet.pl/pokrojony-swinski-odbyt-moze-udawac-kalmary-ue-bij,18491,5588503,1,news-detal


http://www.bbc.co.uk/news/world-europe-21457188
http://www.bbc.co.uk/news/uk-21375594
http://www.theguardian.com/uk/horsemeat-scandal
http://www.theguardian.com/world/2013/jan/15/horse-dna-found-supermarket-beefburgers
http://www.independent.co.uk/news/uk/home-news/horsemeat-found-in-british-supermarkets-may-be-donkey-8489030.html
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/770404,Konina-z-Polski-w-irlandzkich-hamburgerach-
http://swiat.newsweek.pl/skazona-konina-z-polski-trafila-do-irlandii,100830,1,1.html
http://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/galeria/416619,1,konina-w-hamburgerach-skandal-w-sieci-irlandzkich-marketow.html
http://pieniadze.gazeta.pl/Kupujemy/1,124630,13240043,Skandal_na_Wyspach__W_Lidlu_i_Tesco_sprzedaja_wolowe.html?v=1&obxx=13240043

wtorek, 15 lipca 2014

Opener Festival 2014 czyli jak to było :)

Tak. była długa przerwa.
Pewnie jeszcze ich będzie troche.


Popiszę sobie dziś o Opener Festival. Pozwolicie?

Dziękuję. 

Byłem! Tak, tak, tak! Co prawda drugi raz ale tym razem na poly namiotowym i to na całe 4 (ba! nawet 5 dni!).
Pomysł wybrania się na Openera zrodził się z nikąd. W sumie jak wszystkie najlepsze pomysły. Od jakiegoś już czasu planowałem sobie wyskok do Polski na kilka dni. Jedno tylko było pewne: miał być to przełom czerwca i lipca, reszta mnie nie ochodziła. Na szczęście los chciał, że od 02.07 do 05.07 w Gdyni działy się takie rzeczy więc klamka zapadła - postanowione. Zabawię się w tym roku w Trójmieście. Na najlepszym festiwalu organizowanym w kraju.

Na Openera początkowo miałem się wybrać się sam bo niestety, ale nikt za znajomych nie dysponował gotówką w kwocie 600zł na czterodniowy karnet + powiedzmy sobie szczerze następne 600zł na przetrwanie. "Trudno" - pomyślałem. "Sam pojadę. Jak już postanowiłem to pojadę".
W międzyczasie gdzieś tam wziąłem udział w konkursie na Openerowy Pociąg, w którym wygraną był przejazd na wybranej trasie specjalnym festiwalowym pociągiem dla dwóch osób. Wygrałem :) Fajna sprawa z zwłaszcza, że koszta dojazdu z południa Polski do Gdyni wcale nie są takie niskie. Pociąg był kompletnym zarezerwowanym, nigdzie nie zatrzymującym się składem wiozącym Openerowiczów z Krakowa i Warszawy prosto na festiwal. Wstęp na pokład miały tylko osoby, które wygrały w konkursie i ich współtowarzysze. Fajna sprawa - pociąg impreza, 'bifor party'. Jedyny minus to czas podróży: dokładnie 12 godzin! z Krakowa do Gdyni z jedym postojem na stacji: w Warszawie i kilkoma kilkunastominutowymi postojami w środku lasu, na kartoflisku, w polu przenicy, rzepaka i słonecznika. Gdyby nie to może zajechalibyśmy w 8 - 9 godzin. No cóż, w końcu to specjalny, ponadprogramowy pociąg, który musiał przepuścić wszystkie inne ważne i mniej ważne składy.
Bilet był dla dwóch osób, a że byłem sam więc żeby nie zmarnować miejscówki wrzuciłem na facebooka, last.fm, alterart i gdzie sie tylko dało ogłoszenie, że chętnie kogoś zabiorę. Nie musiałem długo czekać. Hah w sumie to mogłem wybierać spośród kilkunastu osób :D Wybór padł na pewną piękną damę, (jak się później okazało moją przyszłą żonę :D ) którą kiedyś gdzieśtam dawno temu poznałem na imprezie w Katowicach. Wybierała się z koleżanką i jej facetem, którzy też wygrali wejściówkę na pociąg i ona niestety została sama. Nie na długo :) Ustawiliśmy się wszyscy na dworcu w Krakowie.

Zajechaliśmy dość zaawansowanym wieczorem na teren festiwalu i zanim weszliśmy na pole namiotowe i rozbiliśmy mandzioł było już kompletnie ciemno, a na zegarkach wybijała północ. A przecież było tyle planów na bifor... no cóż. Zmęczeni po podróży poszliśmy spać bo na zajutrz przecież wszystko się zaczynało! :)

Obudziliśmy się wszyscy dość wczesnym rankiem. Szybki ogar i wymarsz na miasto. W pierwszy dzień pozwiedzaliśmy sobie piękną Gdynię i upatrzyliśmy restaurację*, w której żywiliśmy się kolejne 4 dni (NA BOGATO). W pierwszy dzień grało kilku artystów na których mi zależało bardzo. m.in Eldo, The Black Keys, Haim oraz Foster The People. Ogarnąłem wszytko, a fantastyczny wieczór podsumował Jamie XX przy któryego muzyce się po prostu rozpłynąłem.

Na Openerze jest pięć scen zróżnicowanych wielkością, stylem muzyki i ważnością przybyłych artystów. Każda ze scen ma najlepsze możliwe nagłośnienie z którym nie spotkałem się NIGDY na żadnym innym festiwalu czy koncercie. Dźwięk jest czysty i naturalny. Jak z dobrej jakości słuchawek, a przecież główna scena ma 17m wysokości :O.

Dzień kolejny spędziliśmy na plaży w Babich Dołach - najlepszej w Gdyni z której widać wyrastający z morza żelbetonowy, ogromny budynek, jak się później dowiedzieliśmy to torpedownia z Drugiej Wojny Światowej. Plaża czysta, piaszczysta, na odludziu, i w ogóle pięknie! Festiwalowo dzień spędzilismy ta głównej scenie z małym wyjątkiem na kapitalną MØ. MGMT, Pearl Jam, i najlepszy koncert festiwalu: RUDIMENTAL! (Trochę żałuję dziś, że nie widziałem w ten dzień Jagwar Ma i Darkside). W między czasie spożywaliśmy napoje alkoholowe i znakomite jadło dawane na terenie festiwalu. 

Dzień trzeci rozpoczeliśmy oczywiście obiadem w restauracji w centrum Gdyni i zakupami oraz jakby inaczej: plażą! Oczywiście w Babich Dołach. W ten dzień byłem pięknie zrobiony jakimiś zielonymi wariatami ;) Pamiętam Foals - KAPITALNI! Jack White, a na koniec Banks i mega w ogóle w chuj czilałtowy Tourist <3 który mnie tak zrobił że szok! Wcześniej wybraliśmy się na SilentDisco. Co to w ogóle jest! ;OO ahahaha. NAJLEPSZA opcja ever: Dostajesz słuchawki i wbijasz na parkiet. Na słuchawkach masz dwa kanały i densisz. Ściągasz słuchawki i nie słyszysz muzy tylko nucenie, podśpiewanie ludzi nieświadomych niczego :D JAZDA NA MAXA! :D

5 lipca - ostatni dzień festivalu typowo: zakupy, restauracja, Gdynia, plaża, wódka (bo od brawarów już wszystko bolało). W ten dzień ogólnie było mega w chuj gorąco i szczęście, że nie było takiego upału cały czas bo byśmy popadali jak muchy. Leniliśmy sie na plaży jak nigdy i gdyby nie The Horrors (którzy mnie strasznie zawiedli), Artur Rojek, Daughter <3, BASTILLE i Phoenix raczej bym się z plaży nie ruszył :D 

Następny dzień nie miałem pośpiechu ale moi współfestiwalowicze musieli spieprzać z rana na pociąg do domu, a ja, jako że dopiero na zajutrz wracałem z Gdańska samolotem do Londynu bez pośpiechu sie ogarnąłem, pojechałem do Gdańska, zameldowałem w Hostelu**  i pozwiedzałem sobie to piękne miasto.

Podsumowując Opener Festival to jak już wspominałem najlepszy festiwal w Polsce i chyba śmiało mogę powiedzieć że najlepszy w tej części Europy. Kapitalna organizacja, wyjątkowi artyści i klimat Openera to coś dla czego naprawdę warto wydać 630zł. Serio.
Oraz miejsce organizacji jest najlepsze z możliwych.! 

A jak ktoś narzeka na cene i mu sie ona nie podoba niech jedzie na Woodstock i żałuje. Za 630zł nigdzie nigdy nie zobaczysz tak znakomitych wykonawców i nie przeżyjesz tego co możesz przeżyć na Openerze. Serio. Poza tym Opener to NAJTAŃSZY tego typu FESTIWAL W EUROPIE. Tak. Prywatnie zrobiłem rozeznanie na gdańskim lotnisku na którym spotkałem dziesiątki Openerowiczów z różnych zakątków Europy i wszysyscy zgodnie przyznawali że jest naprawdę MEGA TANIO.

Przykładowe ceny na Opener Festival:
Heineken 0,5 l. - 8zł
Red Bull 0,25 l. - 8zł
Woda 0,7 l - 4zł
Belgijskie fryty z sosem andaluzyjskim  - 8zł
Burger z prawdziwego zdarzenia - 24zł
taki gorszy - 16zł
taki 'z budki na dworcu' - 12zł
pierogi ruskie na wypasie - 12zł
zestaw śniadaniowy na wypasie 20 - 24zł
zestaw obiadowy na max wypasie 20 - 32zł
prysznic z ciepłą wodą  - FREE
ładowanie telefonów - FREE
dojazd z i do Centrum Gdyni openerowymi autobusami - FREE
Dobra zabawa  - GWARANTOWANA!

Opener do zobaczenia za rok!
















*Restauracja TRIO
Starowiejska 29-35,
81-363 Gdynia.
SZCZERZE POLECAM na dobre domowe obiady i znakomitą pizzę

**OLD TOWN HOSTEL
Długa Grobla 7, 80-980 Gdańsk
Przemiła obsługa, śniadanie w cenie, czysto, przyjemnie. TANIO!